Jakiś czas temu w mediach pojawiła się wiadomość o planowanym zamknięciu i wyburzeniu poznańskiej Galerii Malta. Galeria, która powstała w 2009 roku, była centrum średniej wielkości, z powierzchnią wynajmu ok 54 tys. m2. Przez siedem lat było to dość popularne miejsce na mapie handlowej Poznania, znane zwłaszcza z pierwszego w mieście salonu TK-Maxx.
Jednakże, kiedy w 2016 roku otwarto nowe – dwukrotnie większe – centrum handlowe Posnania, położone w niedalekiej odległości, Malta zaczęła stopniowo podupadać, tracąc najemców i klientów.
Proces zamykania się Malty jako przykład cyklu życia galerii handlowej nie jest specjalnie wyjątkowy i dotyczy wielu obiektów w wielu miastach. Ale przykład poznański z kilku względów jest ciekawy i może sygnalizować nowe trendy w funkcjonowaniu centrów.
Pierwsza uwaga, to krótszy okres życia galerii. Jeszcze kilka lat temu zakładano, że gruntowne modernizacje centrów powinny następować po upływie 10-15 lat od ich otwarcia. W przypadku Malty próbę ratowania sytuacji podjęto już po 8 latach, z uwagi na odpływ klientów do sąsiedniej Posnanii.
Nowym pomysłem na centrum miało być spore przesunięcie funkcji galerii w kierunku rozrywki. Na terenie Malty otwarto największy w Poznaniu klub squasha, strefę robotyki, dwa escape roomy, szkołę akrobatyki, ciekawe Muzeum Szczęścia czy Akademię Driftingu.
Ale pomimo tej – na pozór – interesującej oferty, ogólna sytuacja centrum nie uległa radykalnej poprawie. I tu uwaga druga. Pomimo, że wprowadzanie funkcji rozrywkowych do galerii handlowych jest jak najbardziej sensowne, to z przykładu Malty wynika, że musi to być proces przemyślany.
Dobór oferty rozrywkowej tego centrum robił raczej wrażenie szukania najemców w drodze „łapanki” niż to, że jest to proces przemyślany a sama propozycja stylowo jednorodna.
Historia Malty jako galerii dobiega końca, popatrzmy zatem na sytuację największego poznańskiego centrum -sąsiedniej Posnanii.
Dyrektor tego centrum w jednym z wywiadów stwierdził, że po okresie pandemicznych zamknięć, odwiedzalność galerii osiągnęła 80-85% stanu pierwotnego. Jest to jednak tylko część obrazu. Lokomotywami handlowymi Posnanii są nowy Primark, duże CCC, oraz tradycyjnie H&M, Zara czy C&A. Przy czym stawiam tezę, że nawet te sklepy nie osiągnęły skali obrotów sprzed pandemii.
A przecież w galerii znajduje się ponad 200 innych, znacznie mniejszych salonów różnych marek. W tych przypadkach spadki sprzedaży są jeszcze większe.
Czy jest to jednak tylko chwilowy efekt pandemii, czy początek nowego trendu?
Popatrzmy na potencjalne grupy klientów centrum handlowego.
Dla młodzieży uczącej się (12-25) pierwszoplanową funkcją galerii zdecydowanie nie są zakupy. Owszem ci klienci chętnie odwiedzają centra handlowe jako miejsca spotkań, korzystają z oferty gastronomicznej czy rozrywkowej. Ale zakupy w większości robią już on-line z istotną uwagą, że poziom konsumpcji tej grupy jest mniejszy niż ich rówieśników z lat 90tych, co w dużej mierze wynika z ogólnoświatowych trendów proekologicznych.
Aktywni pracujący (25-45) prawdopodobnie w większym stopniu wykorzystują galerie jako miejsca zakupów, jednak ich preferencje zakupowe uległy zmianie. Wiodącym zainteresowaniem cieszą się rozwijające się w Polsce dyskonty przemysłowe. Poza znanym Pepco i odzieżowo-dekoracyjnym KiK-iem, na handlowej mapie pojawiły się duże Dealz i Action. Poza tym w tej grupie również istotny jako miejsce zakupów staje się internet.
Prawdopodobnie najbardziej przywiązana do tradycyjnie pojmowanego handlu jest najstarsza grupa konsumentów (50+), dokonująca zakupów dla siebie jak i dla dzieci czy wnucząt.
Jeżeli jednak tak jest, to zastanówmy się, czy oferta dużego centrum w swojej masie odpowiada przekrojowi demograficznemu kupujących? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Większość oferty jest adresowana do ludzi młodych, co z przyczyn podanych powyżej jest handlowo nieoptymalne.
Popatrzmy jeszcze na galerie handlowe z perspektywy lokalizacji. W mniejszych i średnich miastach (30-80 tys. mieszkańców) jedna czy dwie galerie handlowe są w dużym stopniu odwiedzane przez mieszkańców okolic tych miast. Wprawdzie z wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę, ruch tej grupy klientów spadł znacząco, niemniej jest istotny dla działalności tych galerii. Jeżeli dodamy do tego fakt, iż mieszkańcy mniejszych miast rzadziej korzystają z zakupów on-line, to możemy wysnuć tezę, iż w tych miejscowościach funkcje handlowe galerii będą znaczące jeszcze przez jakiś czas.
Wracając do Posnanii, zaryzykuję stwierdzenie, że 5 lat po otwarciu, weszła ona w szczytową fazę rozwoju i już wkrótce stanie przed koniecznością istotnych zmian.
Dla znakomitej większości najemców model handlu w takim centrum będzie stawał się coraz mniej opłacalny, będzie zatem rosła liczba wypowiedzeń lub nieprzedłużania umów najmu.
Pytanie jaki pomysł będzie realizowało centrum na zapełnienie zwalnianych lokali.
Przy czym na zupełnie odrębna dyskusję jest zagadnienie, gdzie ulokować sklep, jeżeli nie w galerii? Czy większym zainteresowaniem będą się cieszyć parki handlowe, czy może do łask wrócą ulice lub nowoczesne bazary? Czy być może handel stacjonarny powędruje w zupełnie inną stronę?
Warto jest również zauważyć, że sam Poznań jest jednym z najlepszych handlowo miast w Polsce. Zatem jeżeli w tym mieście zaobserwujemy negatywne trendy, to w każdym innym punkcie wystąpią one jeszcze silniej.miasta