Wojna zasadniczo zmieniła otoczenie biznesowe w jakim działa handel. Pierwszą negatywną konsekwencją dla niektórych sieci była decyzja o ograniczeniu bądź całkowitym wycofaniu się z rynku rosyjskiego. Przykładowo LPP przekazał, że dotyczy to 25% jego obrotów.
Tak na marginesie jest to chyba jedna z nielicznych sytuacji, kiedy biznes na ogół nieczuły na kwestie etyczne czy moralne, masowo zawiesza działalność na terenie agresora. Świadomość prowadzenia działalności as usual na terenie Rosji jest jednak dla wielu przedsiębiorców tak odrażająca, że uwarunkowania ekonomiczne spadają na plan dalszy.
Jednakże nawet pragmatycznie rzecz biorąc, prowadzenie biznesu handlowego w coraz bardziej izolowanym gospodarczo kraju, obarczone jest wieloma ryzykami. Głównym powodem niepewności jest dalsza możliwość rozszerzania sankcji ze strony państw zachodnich, potencjalne retorsje gospodarcze Rosji, trudności z przepływem kapitału czy choćby przyziemne kłopoty logistyczne z dostawami towaru.
Głównym zagrożeniem dla biznesu handlowego w Polsce jest oczywiście inflacja i wzrost kosztów funkcjonowania. Należy pamiętać, że o ile wydatki na działalność rosną szybko i znacząco, możliwości rekompensowania kosztów zwiększaniem cen czy marzy są dużo bardziej ograniczone, a już na pewno trudne do przeprowadzenia w krótkim okresie. Wprowadzanie szybkich strategii cięcia kosztów może okazać się dalece niewystarczające, jeżeli nie pójdą za tym równoległe pomysły na zwiększenie przychodów. A jak uczy praktyka, wiele firm handlowych ma poważne kłopoty z właściwym sformułowaniem strategii przychodowej.
Drugim poważnym problemem dla wielu sieci jest utrzymanie dotychczasowych możliwości zakupowych oraz dostaw towarów. Blokada rynku rosyjskiego i ukraińskiego plus nierozwiązane do tej pory kłopoty z dalekowschodnim frachtem, spowodowane przez pandemię, dla wielu branż dodatkowo pogłębiły problemy z dostępnością towarów. A brak optymalnej oferty handlowej (czy nawet jakiejkolwiek sensownej oferty) skutecznie zabija możliwość kreowania pomysłów zwiększenia sprzedaży, co w zderzeniu z wyższymi kosztami prowadzi do znaczącego i trwałego obniżenia wyników.
Na tym tle pozytywnym biznesowo czynnikiem jest zwiększony popyt na towary, stanowiące artykuły pierwszej potrzeby dla mieszkańców Ukrainy oraz całego otoczenia wojny. Oznacza to w szczególności wzrost zapotrzebowania na artykuły spożywcze, chemiczno-drogeryjne czy odzieżowe.
Nie można także zapomnieć o gwałtownym napływie uchodźców, co przekłada się na zasadnicze zwiększenie indywidualnego popytu konsumenckiego. 2,5 miliona potencjalnych nowych klientów to ogromna liczba, którą sieci handlowe powinny być w stanie „zagospodarować”. Po raz pierwszy bowiem od wielu lat czynnikiem wzrostu dla handlu tradycyjnego może stać się zwiększona liczba klientów – czynnik, który w zasadzie miał już trwałą tendencje spadkową.
Nowi kupujący to ogromna szansa dla wielu sieci, która, jednakże trzeba umieć wykorzystać. W szczególności dotyczy to możliwości pozyskania odpowiedniej oferty oraz odrobienia stosownych lekcji co do potrzeb i wymagań nowej grupy klientów.
Pozytywne biznesowo aspekty wojny mogą dźwignąć na pewien okres wyniki sieci, które do tej pory miały poważne trudności z utrzymaniem się na powierzchni. Wymaga to jednak od nich przemyślanych strategii i starannego działania, aby przezwyciężyć i zrekompensować czynniki negatywne.