Zdjęcia ilustrujące kolejki do sklepów IKEI są medialnie atrakcyjnie, ale biznesowo nieprawdziwe.
Mogę się oczywiście mylić, ale zakładam, że sprzedaż porównywalna IKEI (czyli odnosząca się do analogicznych okresów roku ubiegłego) jest niższa i prawdopodobnie w najbliższym czasie rosła nie będzie.
Jak raportują niektóre z sieci handlowych, odwiedzalność sklepów spadłą o 40-50%.
Wprawdzie podniósł się wskaźnik konwersji – czyli odsetek osób, które po wejściu do sklepu dokonały zakupu, ale w żaden sposób nie zrekompensowało to obrotów, które w najlepszym razie są na poziomie -30 do -40% w odniesieniu do roku ubiegłego.
Dlaczego po ponad 6 tygodniach przymusowego odwyku od odwiedzin w sklepach galeryjnych, nie rzuciliśmy się zachłannie do kupowania?
Powodów jest kilka.
- Z pewnością, wielu konsumentów najpilniejsze zakupy zrobiło przez internet. Kanał online, który od dłuższego już czasu zabiera klientów sklepów tradycyjnych, nie ucierpiał tak bardzo na lockdownie, a w wielu przypadkach zwiększył nawet sprzedaż.
Nie wszyscy jednak potrafili to zrobić, co jednak jest opowieścią na inna okazję.
- Wiele osób nie przyszło do centrum z powodu obawy przed zarażeniem. Cokolwiek by nie mówić o środkach bezpieczeństwa, w praktyce nie ma oczywiście szans, aby w większym zgromadzeniu osób całkowicie wyeliminować niebezpieczeństwo infekcji.
Ilość możliwych kontaktów z rzeczami, dotykanymi przez inne osoby jest ogromna: produkty, przymierzalnie, wyposażenie sklepu, czytniki kart, itp.
Nie są to z pewnością czynniki zachęcające do odwiedzin galerii, a już na pewno do dłuższego w niej przebywania.
Powszechne do niedawna zachowanie klientów, polegające na dłuższych wędrówce po wielu sklepach galeryjnych, szybko nie wróci.
- Otwarcie galerii przypadło w niezbyt korzystnym momencie dla sieci odzieżo Pik zakupowy w normalnych warunkach przypada bowiem przed długim majowym weekendem, a wtedy centra były zamknięte.
Kolejne wzrosty sprzedaży związane są zazwyczaj z nadchodzącym okresem wakacyjno-urlopowym. Jednakże turystyka w tym roku będzie znacznie ograniczona, a co za tym idzie, poziom zakupów letnich znacznie niższy.
- I wreszcie, ogólny poziom konsumpcji spada. Będzie to w dużym stopniu związane z możliwym spadkiem siły nabywczej, możliwym wzrostem bezrobocia i pesymizmu zakupowego.
Ale nie bez znaczenia są również ogólnoświatowe trendy ograniczenia konsumpcji. To co być może dla wielu wydaje się śmieszne i bez znaczenia powoli staje się powszechne. Wzrost atrakcyjności platform z odzieżą używaną, może być tego najlepszym dowodem.
Otwarcie centrów handlowych to pierwsza jaskółka powrotu do normalności, ale podobnie jak jeden ptak nie czyni wiosny, tak i droga do odzyskania dawnych poziomów sprzedaży jest długa i dla wielu sieci nieprzejezdna.
Pamiętajmy, że pomimo otwarcia, wiele sklepów stanie się nierentownych, generowanie gotówki będzie trudne, utrzymanie marży handlowej niemożliwe.
Politycznie można zaklinać rzeczywistość na wiele sposobów. Realnie jednak najgorsze w handlu dopiero przed nami.